Zimowa praca na wózku widłowym nie jest łatwa. Głównym problemem będzie niska temperatura, brak ogrzewania w wielu pojazdach, a także śliska nawierzchnia. Sprawdzamy, w jaki sposób zorganizować porządne ogrzewanie w kabinie, jak chronić się przed poślizgami oraz nie zachorować. Zapraszamy do lektury wszystkich obecnych i przyszłych operatorów tych maszyn.
Pierwszą rzeczą, o jaką należy zadbać, jest temperatura wnętrza. W większości nowoczesnych wózków mamy już ogrzewanie wzorowane na tym w samochodzie. Wystarczy uruchomić nawiew i ustawić na ciepłe powietrze. Gdy silnik spalinowy się rozgrzeje, podniesie się temperatura również wewnątrz kabiny. Niestety wciąż w wielu firmach mamy do czynienia z leciwymi już konstrukcjami, gdzie nie przewidziano ogrzewania wnętrza. Problem ten pojawia się przede wszystkim w wózkach elektrycznych, jednak cierpią na niego również niektóre konstrukcje spalinowe. Wtedy jedyne wyjście to specjalne nagrzewnice do wózków widłowych, które podłącza się do instalacji elektrycznej. Trzeba tylko sprawdzić, czy prądnica zainstalowana w pojeździe da radę obsłużyć takie obciążenie (zwykle kilkaset wat mocy).
Jeżeli operujemy wózkiem na otwartym placu, zimą może przydarzyć się nam poślizg. Nie zawsze nawierzchnia jest odpowiednio odśnieżona i posypana solą. Należy uważać tak samo, jak podczas jazdy samochodem. Pojazd, na którym przewozimy kilka ton towaru, może po utracie przyczepności stanowić ogromne zagrożenie, nawet mimo niskiej prędkości.
Warto więc zainstalować w środku czujnik temperatury zewnętrznej, taki jak na przykład ten: http://sklep.4lift.pl/4031-czujniki-temperatury-zewnetrznej. Pozwoli nam on sprawdzić, czy możemy spodziewać się oblodzenia nawierzchni i to bez konieczności opuszczania kabiny. Dodatkowo, jeśli będzie wskazywał bardzo niską temperaturę, nie nagrzewajmy wnętrza nadmiernie. Gdy będziemy bowiem musieli wysiąść, przez szok termiczny możemy nabawić się przeziębienia.